sobota, 31 grudnia 2011

Sylwester

No i dobrnęliśmy:) Mamy kolejną  noc sylwestrową, z jej obligatoryjną szaloną zabawą, wystrzałowym humorem i "szczerymi" życzeniami noworocznymi....błeeeeeee
Ale przynajmniej nastroiło mnie refleksyjnie - zawsze coś;)
Właściwie już w momencie klejenia mojego grudniownika (pewnie zastanawiacie się co  z nim) pomyślałam, że grudzień to dla mnie najbardziej fatalny miesiąc na prowadzenie dziennika. Gdybym miała wybierać najbardziej znienawidzony i dołujący miesiąc w roku to bez zastanowienia wybrałabym grudzień. Grudzień - z bardzo wielu powodów. Zaczynając od tych najbardziej prozaicznych czyli pogody : albo mróz, zaspy śnieżne i podstępne ślizgawice na chodnikach, albo roztopy, przemakające buty i te ohydne białe zacieki od soli, ostatecznie (tak jak w tym roku) deszcz, szaruga i brak słońca. Następnie - święta. Wiem, wielu z was uwielbia ten świąteczny klimacik, z kiczowatymi lampkami, gubiącą igły choinicą na środku pokoju, pieczeniem tony pierniczków i wydumanymi życzeniami przy łamaniu opłatka. Ja niestety nie łapię się na ich urok. Kojarzą mi się jedynie z nerwową atmosferą, kłótniami rodzinnymi, obowiązkowymi porządkami i obżarstwem. Grudzień to też koniec okresu rozliczeniowego, remanent, zmiany na listach, i inne zmiany, które nikomu nie wychodzą na dobre. A ten rok pobił pod tym względem wszystkie poprzednie. A w samym finale moje "ulubionego" grudnia - tadam, tadam - sylwester! Jedyna impreza w roku, co do której można mieć pewność, że będzie nieudana. Doprawdy nie wiem jak to działa - może to kwestia wewnętrznego napięcia i poczucia, że w tą noc trzeba się dobrze bawić, a może powód tego świętowania jest do bani i przez to nic nie idzie jak powinno??? Ach, i jeszcze jeden powód mojej niechęci do grudnia - koniec roku to przecież idealna okazja do podsumowań i postanowień, czyli  do corocznego bleblania na temat tego co już było i tego co chcielibyśmy aby nastąpiło. Zarówno jedno jak i drugie wywołuje we mnie falę mdłości i chęć natychmiastowej ucieczki.
Z wszystkich przytoczonych powyżej powodów grudzień już chyba na zawsze pozostanie dla mnie miesiącem, który trzeba jakoś przetrwać. No i już prawie, prawie się udało!
I to jest jedyny optymistyczny akcent sylwestrowy - przy akompaniamencie petard, w atmosferze wydumanej refleksji i  w często przypadkowym towarzystwie żegnamy grudzień!!! Hurrrrrra, następny dopiero za rok!:)))

 

P.s. Kurcze, teraz pomyślałam, że takie biadolenie w ostatni dzień roku to zła wróżba....dupa, już za późno na odszczekanie:)))
 Zaraz znajdę jakiś optymistyczny kawałek i zacznę przygotowywać się nastrojowo na nowe, lepsze, które czeka nas niewątpliwie od jutra!
Wszystkiego dobrego życzę wam i sobie. Buziole!

sobota, 24 grudnia 2011

Merry Christmas:))

Wszystkim tu zaglądającym życzę spokojnych, radosnych i magicznych świąt!

Credits: Pavlinka Designs - Loves Begins in Winter, Laurie Ann-Winter White, zdjęcie - Czarosław


niedziela, 18 grudnia 2011

Pracowita sobota

Samej nie chce mi się wierzyć, że udało mi się to wszystko wyprodukować w jeden dzień! A właściwie w pół dnia, bo rano byłam jeszcze w pracy. Ale wiedziałam, że dziś nie zrobię już nic, bo "musiałam" sprawdzić czy da się już jeździć na nartach:))) Ciekawym odpowiem, że owszem - da się i to całkiem nieźle. W Białce były dziś 3 stopnie, świeciło cudne słońce i śniegu z pewnością nie brakowało. Warunki może nie idealne, ale całkiem niezłe.
A wracając do tematu : jako, że obiecałam uwinąć się z tym zamówieniem przez weekend nie pozostało mi nic innego jak spędzić pracowite sobotnie popołudnie. Mało, że się uwinęłam, to jeszcze jestem całkiem zadowolona z efektu! Popatrzcie same.















Pozdrawiam cieplutko

piątek, 16 grudnia 2011

Kalendarze dwa

Przedzierając się przez stosy papierów świątecznych udało mi się skleić dwa nowe kalendarze. Musiałam odreagować i zrobić coś "przyjemnego". Jeden większy, drugi mniejszy, oba przeznaczone do noszenia w torebce, więc pozbawione wystających ozdobników. Mam jednak nadzieję, że mimo to są wystarczająco zdobne :)












Pozdrawiam cieplutko

czwartek, 15 grudnia 2011

Walcząc ze sobą czyli karteluchy świąteczne

Przełamując wrodzony wstręt do tworzenia kartek świątecznych, rozłożyłam sobie na biurku potężny stos świątecznych papierzysków, pieczątek i dodatków. Stos jest faktycznie pokaźny, bo każdego roku po szale przedświątecznych zakupów zostaje mi m/w cztery piąte tychże niekochanych przeze mnie "cudności". Wywlekłam więc cały ten majdan szukając natchnienia, ledwie jestem w stanie przedrzeć się paluchami do klawiatury i . . . czekam, może wena przyjdzie. Póki co niestety marnie z nią, co jedna kartka to gorzej i chyba się poddam, bo święta za tydzień więc już chyba nie ma sensu walczyć se sobą. Może w styczniu, jak spadnie śnieg coś mnie najdzie i będą kartki jak znalazł na przyszły sezon i wtedy nie będę zmuszona ich robić w grudniu???
Dobry plan :)))













Jak słowo daję - na więcej mnie nie stać!
Byle do świąt:)

środa, 14 grudnia 2011

ATC z Mikołajem

Dziś ostatnie przed przerwą świąteczno-noworoczną wyzwanie ATC na Scrapujących Polkach. Tusia zaproponowała wykonanie ATeCiaczka z postacią Mikołaja. Powiem szczerze, że przejadły mi się już te wszystkie retro Mikołaje, jakie pojawiają się na papierach do scrapbookingu i nie dają nam żyć od dobrych paru sezonów:) Przekornie poszłam więc po totalnie innej lini, a co tam!





Tego i wam życzę!:)

niedziela, 11 grudnia 2011

Mgliste wspomnienie wakacji

Mam dziś ogromną przyjemność gościnnie "występować" na blogu Crafhousa. Specjalnie z tej okazji przygotowałam albumik z wakacyjnymi zdjęciami. Do jego wykonania wykorzystałam najnowszą kolekcję Piekielnej Owcy "Mgliste Sny". Połączyłam ją z poprzednimi kolekcjami Olgi, które według mnie fantastycznie ze sobą współgrają.
Zdjęć będzie dużo, ale można przewijać:)))
























Owieczko - bardzo ci dziękuję za kolejną okazję pracy z twoimi papierami! Mam nadzieję, że ich nie zapaskudziłam:)))
Buziole