Zanim powstanie album ze zdjęciami ze Szkocji pokażę wam jak zapełnił się mój planownik. Po raz pierwszy udało mi się regularne wypełniać tego typu żurnal. Trafiły do niego (oprócz moich "złotych" myśli) paragony, ulotki i mapki - niech żyją darmowe foldery! Dzieło to nie jest, o to, to nie - najwyżej ... niebanalna pamiątka z wakacji.
Jako, że nieco się "wyciórał" towarzysząc mi w podróży, brzegi okładki wzmocniłam obszyciami.
Dodatkową ozdobą jest cudna tekturowa chmurka, którą dostałam od Dryszki (dzięki, dzięki, dzięki!!!:*).
Chciałabym napisać parę słów na temat mojej szkockiej wyprawy, ale zupełnie nie wiem jak to zrobić.
O rany... strasznie, ale to strasznie mi się podobało!
Złapałam taka zajawkę, że przed moment chciałam się nawet uczyć galeickiego-szkockiego:)))
Uwielbiam takie klimaty! Pewnie nie każdemu odpowiada temperatura wahająca się koło 15tu stopni i deszcz padający dokładnie każdego dnia, nie każdy jest fanem codziennego składnia i rozkładania namiotu i nie dla każdego spełnieniem jest włóczenie się w ciężkich buciorach po uczęszczanych jedynie przez stada baranów szlakach... ale dla mnie to istny raj! A na temat szkockiej pogody, o której krążą same fatalne opinie, nie dam powiedzieć złego słowa - nigdy nie widziałam bardziej optymistycznej - nawet najgorszy deszcz przechodzi w ciągu pół godziny ( i nie przeszkadza mi fakt że, słońce też nie wychyla się zza chmur na wiele dłużej;). Kocham takie otwarte, puste przestrzenie, kocham zieleń tamtejszej trawy i surowy wdzięk kamiennych starych domów, a nawet tajemniczy nastrój, jaki tworzy totalna, poranna mgła.
No dobra, przyznaję - dwie rzeczy są zdecydowanie do poprawki : wszechobecne, kąsające meszki i "dwuwylewkowe" umywalki - niech mnie ktoś oświeci jaki sens jest w osobnym doprowadzaniu gorącej i zimnej wody?????