Rzadko ostatnio można mnie zastać przy biurku, ale tym razem okazja była tak niepoślednia, że zmusiłam się do uruchomienia kleju i nożyczek. Troszkę mi to zajęło, ale nie powiem, że nie było przyjemnie:) Owszem było.... ale tylko do momentu kiedy należało obiekt "obfocić", a następnie foty komputerowo przysposobić do wystawienia tutaj. Męka pańska! Zupełnie zapomniałam jaki to jest męczący i nużący proces. Kolejny dowód na wyższość digowania;)
Mimo moich wysiłków niektóre zdjęcia są średnio ostre, musicie wybaczyć, za nic na świecie nie będę ich robić jeszcze raz!
Zdjęć wyszło dużo, więc co by nie zanudzać, część w ogóle wam daruję, a resztę połączyłam w urocze zestawy;)
A teraz do rzeczy: "realnik", którego z takim mozołem sklejałam to tzw. ciążownik. Może nie całkiem tradycyjny, bo zamawiająca uznała (zgodnie z moimi przypuszczeniami;), że zwykły "brzuszkowiec" jest zbyt banalny, za to pełen małych niespodzianek.
Znalazły się w nim foliowe kieszonki na USG i skrytki na niecenzuralne zapiski zflustrowanej ciężarnej. No, ostatecznie ciąża to nie same przyjemności;)
Na razie wygląda to pustawo, ale ze zdjęciami powinno być jak najbardziej ok:)
Pozdrawiam serdecznie, dziś zwłaszcza najbliższą mojemu sercu ciężarną na świecie... i inne ciężarne również;)
Świetny albumik:)
OdpowiedzUsuńgenialny :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe pastelowe kolory, piękny album
OdpowiedzUsuńrewelacyjny!
OdpowiedzUsuńCudny! Idealnie skomponowany. Zazdroszczę przyjemności działania, tego łaskotania w brzuchu, kiedy dopasowało się fajnie poszczególne elementy. Digi nieustająco podziwiam.
OdpowiedzUsuńŚlicznie zmontowałaś te zdjęcia, a sam ciążownik zjawiskowy - bardzo podobają mi się papierki :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny i jedyny w swoim rodzaju!
OdpowiedzUsuń