"Inaczny" - to cudne słowo wymyśliła moja mała siostrzyca, gdy uczyła się mówić i muszę przyznać, że do teraz pozostaje jednym z moich ulubionych.
Trochę znudziłam się już "klasycznymi" artebanalnymi notesami i szukam nieustannie czegoś nowego - inacznego;) Pokażę wam dziś taką właśnie poszukiwawczą próbę.
Nowe pomysły wypróbowuję na starych kalendarzach, żeby nie było mi żal jak nic ciekawego z tego nie wyjdzie;) I jak to zwykle bywa - takie luzackie próby bywają najsympatyczniejsze, bo zupełnie niezobowiązujące. Co wyjdzie to wyjdzie - wszak to i tak tylko stary nikomu już nie potrzebny kalendarz.
Próby takie jak ta służą głównie do popełnienie wszystkich możliwych błędów, żeby ich uniknąć na przyszłość. I tak właśnie się stało - popełniłam ich na tyle dużo, że spokojnie mogę przystąpić do "obrabiania" tegorocznych kalendarzy;)
A dodatkowym plusem jest to, że skoro to tegoroczny kalendarz - nikomu już go nie uda mi się sprzedać, więc zostanie dla mnie np. jako baza do jurnalowania!
Buziolki
cudny! tai inny! :*
OdpowiedzUsuńcudny! tai inny! :*
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł !!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny :) Codziennie się tu zachwycam, lubię u Ciebie taką częstotliwość notek, z takimi cudami :D
OdpowiedzUsuńpiękne próby inaczenia ;)
OdpowiedzUsuńSliczny :))
OdpowiedzUsuńNie, noooo, zawodowo inaczy :) ale musze Cie lekko zmartwić...inaczy ale Twój ;) to takie artebanalowe inaczenie....(hm, zabrzmiało troche chyba jak z Kubusia Puchatka he he ;)
OdpowiedzUsuńjego największym błędem jest to, że zostaje u Ciebie :P jest cudny :)
OdpowiedzUsuń