wtorek, 1 czerwca 2010

Szara rozpacz.


Szara, bo przecież nie czarna. Gdyby taka była, jako kochając matka nie robiłabym zdjęcia, tylko pocieszała mojego synka:) No ale takie prawdziwe emocje genialnie wychodzą na zdjęciach, więc zdarzyło mi się parę razy po wstępnym utuleniu i sprawdzeniu czy aby rzeczywiście nic się nie stało, lecieć po aparat, żeby cyknąć dziecięce łzy czy złość. Z resztą ile razy wyciągnie się aparat i wyceluje w beksę płacz zastyga natychmiast i następuje kwestia w rodzaju "mamo pokaż!" i aparat fotograficzny okazuje się być najlepszym antidotum na smutki. Poniższy scrap to kontynuacja szarego wyzwania Art Piaskownicy http://art-piaskownica.blogspot.com/2010/05/monochromatycznie-9-szary.html, bo pogoda wyjątkowo sprzyja temu kolorowi (niestety). Gdyby ktoś miał kłopoty interpretacyjne podpowiadam, że klocki z literkami i części puzli porozrzucane wokół Adasia mają symbolizować jego wewnętrzne rozbicie :) Język angielski jest tak często używany podczas scrapowania, że tym razem poszłam we włoski :"Czemu moje życie jest takie szare?"

4 komentarze:

  1. cóż...czasem trzeba poświęceń, żeby upamiętnić chwilę... ;)

    znowu ciekawe rozwiązanie.
    i podoba mi się włoszczyzna. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, czy mi się zdaje, ze wczesniej nie można było dodawac komentarzy?... Bo ja tu chciałam swój zachwyt zostawić i mi się nie udało. A teraz mogę. Jak wielka szara rozpacz, tak wielki mój zachwyt nad Twoimi pracami. Dobre pytanie- w tych ustach zwłaszcza:-)

    OdpowiedzUsuń