Powiem szczerze : niezwykle rzadko udaje mi się znaleźć kartkę z życzeniami ślubnymi, która by mi się podobała. Generalnie takowe dzieła są słodkie do bólu i sztampowe. Z góry skreślam motywy obrączkowe, 99 % kwiatowych ( w ogóle nie przepadam za papierowymi kwiatkami ), torty weselne i dorożki....no czyli to wszystko co w tych okolicznościach wydaje się być oczywiste.
Karteczki, które przedstawiam poniżej w ogóle nie były robione z myślą o ślubnej okazji, tylko o walentynkach...ale nie zostały wykorzystane i przyszło mi na myśl, że ostatecznie mogłabym je podarować z okazji zbliżającego się ślubu mojej kuzynki. Dzięki temu, że robiąc je nie myślałam o finale ale o szczycie miłosnego zauroczenia:))) nie mają w sobie ślubnego zadęcia, a odwołują się jedynie do powodu wstąpienia w związek małżeński, jakim (mam nadzieję) zawsze jest miłość!Ps. Jak widać pojawiają się tu jednak kwiatki:) Oj, kupiłam ich kiedyś tyle, że szkoda wyrzucić, ale męczę się z nimi okropnie!
Świetne!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNawet z tymi "okropnymi" kwiatkami ;)
Zmęczenia kwiatkami to po tych kartkach zupełnie nie widać. Wyszły niebanalnie i świetną mają kolorystykę.
OdpowiedzUsuńDzięki kochane moje! Muszę jeszcze się przyznać, że dla kwiatków Enczy tez robię wyjątek ;) tylko kurcze jak Ona to robi? Patrz: chociażby dzisiejsza kopertówka.
OdpowiedzUsuń