poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Gościnnie

Nie do wiary....znowu leje!!! 
Ale co tam.
Dziś pochwalę się jak fantastycznie spędziłam sobotnie przed i popołudnie.
 W towarzystwie przezdolnych krakowskich  ( i okołokrakowskich) i scrapereczek wpadłyśmy ze średnio zapowiedzianą wizytą do zupełnie niesamowitej osoby!
Przez ponad dwie godziny biegałam jak oszalała po jej  nieprawdopodobnie pięknym i wypełnionym po same brzegi twórczą atmosferą domu i ogrodzie. Cykałam foty i wzdychałam do ....och do wszystkiego!!!
Po tych dwóch godzinach udało się w końcu gospodyni usadzić nas przy stole. Podczas gdy ona sama zabrała się lepienie bochnów chleba (!!!), my dokonałyśmy gruntownego przeglądu jej niesamowitych scraperskich albumów i tagów. Na koniec, w błyskawicznym tempie udało mi się pokazać jak dokonać cudu transferu na farbie akrylowej i natchnione atmosferą miejsca i gospodyni wróciłyśmy do domów. Nawet deszcz chwilowo (bardzo chwilowo) przestał padać, też musiał być pod wrażeniem! :)








To się nazywa zaangażowanie w przekazywanie wiedzy :) Nie wiem czemu wyglądam jakbym płynęła klasykiem :))))


A oto efekt mojej transferowej pracy, wersja pierwotna : 


I wersja finalna:


Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie naszą gospodynię - Nordstjernę i moje współtowarzyszki!






13 komentarzy:

  1. dziękuję za to porwanie :) i za naukę transferowania (choć dalej mi wstyd :P) :* do następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, jak Wam zazdroszczę! to teraz całą ekipę zapraszam do mnie, do Łodzi. też chleb upiekę (na zakwasie) i ciastka, i w ogóle, co tylko chcecie, tylko przyjedźcie. :D szkoda, że mnie nie było, to też bym się takiego transferu nauczyła może. a wpis cudowny... boski ten Twój art journal i cytat z Czesia... bosko!

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo po zdjęciach z ogrodu i pracowni mogłam bezbłędnie strzelać u kogo gościcie :-) Cudownie

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia! Faktycznie domek ma w sobie klimat... aż zatęskniłam do swojego, rodzinnego, ogrodu...;) A praca wyszła świetnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. za te konoweki, ławeczke i manekina dałabym sie pokroić...cudny transfer:))

    OdpowiedzUsuń
  6. buuuu szkoda,że mnie tam nie było ((((((

    OdpowiedzUsuń
  7. Ufff, całe szczęście, Arte, że oszczędziłaś publikacji tych mniej dekoracyjnych fragmentów i mojego megabałaganu scrapowego :DDD
    A mój dom powinien nosić nazwę "Skład Rzeczy Niedokończonych", chociaż tego na tych pięknych fotach nie widać ;-)

    Dziękuję Wam dziewczyny ogromnie za tę spontaniczną akcję - podziałała na mnie jak końska dawka adrenaliny, a transfery i piękne "artowe" stempelki na pewno niedługo pojawią się w moich pracach.

    OdpowiedzUsuń
  8. I jeszcze dopiszę: rewelacyjnie opracowałaś ten demonstracyjny sobotni transfer!

    OdpowiedzUsuń
  9. cóż mogę napisać... zazdroszczę jak cholera ;) i spotkania i transferowania i tego przepięknego otoczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj mnie też nie było, buuuuuu:( Wyobrażam sobie tę atmosferę i to w takim domu, ogrodzie, oj twórcza kraina:)Transfer rewelacyjny, może kiedyś jeszcze nauczę się jak taki robic:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj działo się, działo!!! Było super, polecam się nieustannie na przyszłe spotkania!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. rany! same zdjęcia wywołały we mnie zachwyt, jak cudownie musi tam być "na żywo"!!!!

    OdpowiedzUsuń