wtorek, 30 listopada 2010

Art journal 3 i 4.

Wyplułam z siebie dwie kolejne strony artjournala. Trzecia miała dotyczyć dnia powszedniego czyli tzw. codzienności. Jako, ze mój art journal zatytułowałam "myślołapacz" długo nie mogłam znaleźć odpowiedniej myśli, która by mnie "męczyła" codziennie, aż w końcu doznałam olśnienia...



Może też to znacie...tyle zmarnowanej energii:)

Strona czwarta miała dotyczyć (zgodnie z tematem tygodnia na PS) domu. "Dom ten i tamten" to tytuł wymyślony przez Karolę, mnie zaprowadził do prostego i banalnego wręcz wniosku:





Pozdrawiam serdecznie, walczcie dzielnie ze śniegiem i mrozem, a w niedzielę.....ruszamy na narty, nie?  
                                                   

12 komentarzy:

  1. Klimatyczne wpisy :)

    Życzę Ci również udanego wypadu na narty!
    Uważaj na siebie ;)

    P.S. Świetną fotkę wrzuciłaś :) niczym femme fatale :) woalka jest genialna!

    OdpowiedzUsuń
  2. a żebyś wiedziała z tymi nartami. Wczoraj widziałam faceta na biegówkach w centrum miasta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ha ha a ja wróciłam z joggingu nad morzem :P-))) różne są perwersje :-)) a Twoje twory ją boskie jak zwykle - a myśl - super trafiona, też mogę się pod tym podpisać !

    OdpowiedzUsuń
  4. oj, znam to marnowanie energii na głupoty, znam, ale próbuję walczyć:) bywa, że się udaje:)
    świetne wpisy!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nam się, Arte, myśli zbiegły w czasie;) Wczoraj się nad tym zastanawiałam, czy to ma sens: szatki, szmatki, powierzchowność? Ale do żądnych genialnych wniosków nie doszłam ;) U Ciebie przynajmniej fajne prace od tych rozważań powstały;)

    OdpowiedzUsuń
  6. no, właśnie - "po co?"
    rewelacyjne strony.

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne wpisy..zwłaszcza pierwszy...prawdziwy...:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjne ujęłaś tematy !

    OdpowiedzUsuń
  9. O!!! :) Ja już od jakiegoś czasu nie mierzę się i nie ważę - coby się nie dołować haha :D:D

    OdpowiedzUsuń